sobota, 12 lipca 2014

Rozdział XVIII - Mieszane uczucia.

Oboje osuwamy się na miękkie łóżko. Teraz ja góruje nad brunetką, nasze usta złączają się w namiętnym pocałunku. Po chwili on staje się gwałtowny, pełen energii i namiętności. Nie obchodzi mnie to, że prawie jej nie znam. Nagle słyszę głos w głowie, który ostrzega, że to co robię jest niewybaczalną głupotą. Ale jest już za późno, czuje pragnienie seksu, chcę, żeby nasze ciała złączyły się. Dziewczyna wsuwa ręce pod moją koszulkę i zaciska palce na mojej gołej klatce piersiowej, sprawia mi tak wielką rozkosz, że mimo woli mruczę. Nim się obejrzę jesteśmy cali nadzy, całujemy się i w następnej chwili jestem w niej, stajemy się jednością.
Promienie słońca padają przez otwarte na oścież okno. Dopiero teraz przypominam sobie to co zaszło zeszłej nocy, w łazience myję twarz zimną wodą, to mnie trochę odpręża i przywraca do normalnego świata. Po załatwieniu najpilniejszych spraw idę do salonu, gdzie na kanapie śpi Rose. Wygląda tak słodko. Skoro tutaj śpi to musiała wstać wcześniej niż ja. Na pewno jest wkurzona... Robię śniadanie, włączam telewizor i oglądam jakieś Igrzyska. Rozpoznaje, że to Igrzyska Dereka, mojego mentora! Właśnie! Dawno się z nim nie widziałem! Po powrocie do Dystryktu od razu go odwiedzę, muszę mu podziękować za utrzymanie mnie przy życiu, w końcu starał się jak mógł, wysłał leki, żeby April nas ocaliła. Na wspomnienie o blondynce robi mi się dziwnie smutno. Muszę się wziąć w garść, nie mogę myśleć o zmarłych, to jest głupie, ona nie wróci! Zabiłem ją! Z zimną krwią! Gdyby nie ja miałaby szanse na wygraną! Dlaczego nie pozwoliłem się zabić?! Zakładam bluzę z kapturem, zostawiam kartkę na stole, w której informuje, że idę na krótki spacer. Na dworze jest dosyć zimno, krople deszczu spadają na równe ulice Kapitolu, nawet nie wiem, która godzina. Siadam na tej samej ławce, na której poznałem Rose. Wykorzystałem ją. Jestem głupim dupkiem, chyba już nigdy się nie zmienię. To nie był mój pierwszy raz, pierwszy przeżyłem jako szesnastolatek... Ale ten seks był najlepszy jaki miałem, chyba się zakochałem. Jestem tym samym Aronem bez uczuć, tym, który trafił na arenę, zawodowcem. Zawodowcem, który zabił swoich przyjaciół, przeze mnie wiele rodzin straciło swoje dzieci, dla mnie już nie ma ratunku. Chcę uwolnić się z tego nędznego świata! Szybkim krokiem ruszam do hotelu, Rose już wstała.
- Cześć - mówię niepewnie. Ku mojemu zdziwieniu dziewczyna się uśmiecha, jest śliczna!
- Aron... jeśli chodzi o wczoraj... przepraszam. - Dziewczyna jest zawstydzona. Uśmiecham się, czyli nie jest wkurzona? Może, jednak mam u niej szanse... I znowu nasze usta złączają się, czuję przypływ energii, mam ochotę znowu to z nią zrobić. Może brzydko tak mówić, ale fajnie, że ona zerwała ze swoim chłopakiem, mam większe szansy, ona jest świetna!
- Mam ochotę się gdzieś przejść... Wyjdziemy na zewnątrz? - Brunetka patrzy na mnie błagalnie. Przytakuje i ponownie nakładam na siebie bluzę z kapturem.
Ulice są coraz bardziej ruchome, idziemy przed siebie. Wchodzimy do jednej z kawiarni. Rozmawiamy, żartujemy sobie, bardzo przyjemnie nam się gada. To mogłoby trwać wiecznie, jestem z nią szczęśliwy, pierwszy raz czuję się tak przy dziewczynie, nawet April tak na mnie nie działała. Teraz muszę myśleć tylko o Rose, nie jestem pewny co do uczuć, które do niej żywię. Ale ona sprawia, że czuję się świetnie!
Na zewnątrz jest coraz zimniej, więc postanawiamy wrócić do domu. Nagle podchodzi do nas jakiś chłopak. Ma długie czarne włosy, wygląda dosyć dziwnie. Rose otwiera usta, wygląda na przerażoną.
- Kim on jest? - pytam po chwili.
- Jej byłym chłopakiem. Widzę, że szybko znalazła sobie nowego. - w tej chwili spogląda na mnie. - Dziwka. Pieprzyłaś się z nim? Ze mną nie chciałaś...
Wkurzam się, przesadza!
- Odwal się Mark, zerwaliśmy! - syczy przez zaciśnięte zęby dziewczyna. Chłopak zamachuje się i uderza ją twarz. Szybko reaguje i rzucam się na niego, uderzam go pięścią w głowę. Od czasu wygranej, wygrana i umiejętności przydają mi się po raz pierwszy. Po chwili mój przeciwnik ucieka, jest dosyć słaby jak na obywatela Dwójki...
- Nic ci nie jest? - patrzę pytająco na brunetkę. Kręci głową na nie, po czym się do mnie przytula. Już nikt jej nie skrzywdzi, dopilnuje tego. Czuję jak łzy spływają na moją koszulkę, Rose lekko szlocha, ona musi tęsknić za tym całym Markiem... Rozumiem ją, ja tęsknię za April...
Muszę o niej zapomnieć, nie mogę myśleć o April, obiecuje to sobie. Teraz liczy się tylko Rose... Muszę... Ale nie wiem czy ją kocham. Jest świetną dziewczyną, ładną, inteligentną... Ja jestem głupim chłopakiem, który zgłosił się na Igrzyska i teraz żałuje tego, że zabił przyjaciół. To jest głupie! A co by było, gdybym się przekonał, że zabijanie jest dobre, że Igrzyska są potrzebne, żeby nie doprowadzić do następnej rewolucji? Jeszcze się nie pytałem brunetki co ona o nich myśli... Kiedy tak na nią patrze brudne myśli powracają. Uśmiecham się słabo, proszę o jeszcze jeden pocałunek, spojrzenie, słowo. 
Mam szansę z nią porozmawiać. Mało nadal o niej wiem, jestem spragniony więcej informacji, chcę wiedzieć o niej wszystko.
- Masz w dystrykcie jakąś rodzinę oprócz rodziców? - pytam.
- Starszą siostrę, zwyciężyła w Igrzyskach... A ty? 
- Brata i rodziców... Ale mieszkam sam, nie mam ochoty ich widzieć.
- Nie zapytam dlaczego...
- To trochę trudne pytanie... Co myślisz o Igrzyskach?
- Trenuje w Akademii, mam zamiar kiedyś wygrać, zgłoszę się w tym roku. - odpowiada, a ja spuszczam głowę. Nie chcę, żeby przeżywała to co teraz przeżywam ja. Nie chcę jej stracić. - Coś się stało?
- Nie... Tylko trochę mi szkoda moich przyjaciół. Musiałem ich zabić... no i... szkoda mi ich. Zdążyłem ich polubić...
Dziewczyna kładzie swoją głowę na moim ramieniu. Jej proste włosy są gładkie, czyste, pachną.
- Masz mnie, Aron. - te słowa sprawiają, że dziwna fala ciepła ogarnia moje ciało. Jestem szczęśliwy, właśnie powiedziała, że ''ją mam''. To znaczy, że ona nie chce mnie opuszczać, może nie zgłosi się na Igrzyska. Ale w sumie... co będzie kiedy ona wróci do Dwójki? Przecież nie będę mógł tam mieszkać, muszę trenować swoich podopiecznych, beze mnie prawdopodobnie zginą. A jak poradzę sobie z tym, że ona trafi na arenę, a ja będę musiał wybrać? Moi podopieczni albo ona. Postanawiam nie zamartwiać się tym dopóki mam czas, na razie Igrzyska są daleko. Całuje dziewczynę, nasze języki staczają bitwę, znowu. To świetne uczucie, mam ją przy sobie. Nie chcę stracić... Ona musi przy mnie zostać, nigdzie jej nie puszczę. Po chwili posuwam się dalej, ściągam jej koszulkę i wtedy ona odpycha mnie z szerokim uśmiechem.
- Wczoraj i dzisiaj? 
Przewracam oczami i schodzę niżej, całuje ją w różne części ciała, po chwili jesteśmy nadzy.
Rano tacy się budzimy, wstajemy razem, przebieramy się przy tym sobie dokuczając. 
_________________________________________________________________________________
Hej! Trochę zbyt erotyczny ten rozdział, ale może tak być w najbliższym czasie. Więc mam nadzieje, że się spodoba mimo, że jest taki krótki.


8 komentarzy:

  1. Rozdział super :3 Nic więcej nie napiszę, bo nawet na komentarze weny nie mam ;-;
    Weny i pozdrawiam
    Nieoficjalna :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział określę dwoma słowami Sam Segs :3 a tak serio to świetny :D Tylko troszkę za bardzo dajesz nam do zrozumienia że "ona jest świetna".
    Do następnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :D Pomimo tego, że jest krótki, to trochę się dzieje :) Czekam na next ;) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział ;D http://find-a-destination.blogspot.com Weeeny :3

    OdpowiedzUsuń
  4. A myslalam, ze to tylko mi tak spieszno do seksu w opowiadaniach.
    Yolo nie znam jej, ale pojde z nia do lozka! XD
    Awww Aron sie zakochal. :3
    Chyba wszyscy wiedza jak ja lubie czytac o milosci, wiec rozdzial mi sie bardzo, bardzo podobal! ^^
    Pozdrawiam i weny! Xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekałem aż będę mógł sprawić, żeby postacie się pieprzyły w opowiadaniu XD Jesteś jedyną autorką, którą znam i która wstawia tyle wątków z seksem XD Dziękuje za komentarz! :D

      Usuń