- Cholera! - krzyczy blondynka trochę zbyt głośno. Rosalina decyduje się, że nie zrobią tego dzisiaj, a kiedy indziej. No tak - to dopiero czwarty dzień, a one już miałyby zabić jednego sojusznika. Na pewno nabraliby podejrzeń, a wtedy już po nich. Gordon wychodzi z namiotu i wysyła moją dziewczynę samą na polowanie. Kamery wędrują za szatynką, która w końcu otrzymuje prezent od sponsora. Po kawałku mięsa dla każdego jej sojusznika oraz jakiś liścik, ale nie wiem co tam jest napisane. Dziewczyna chowa to do plecaka i rusza dalej w poszukiwaniu jakiegokolwiek łupu. Ekrany wracają na sojuszników Rose i Carmen proponuje, że pójdzie zobaczyć, gdzie ona jest. Znowu widzę Rose, ale teraz stoją przed nią rudzi bliźniacy. Na ich twarzach malują się szydercze uśmiechy, a w dłoniach ściskają bronie.
- Księżniczka z Dwójki... sama? - śmieje się Cara.
- Ona nie jest sama! - syczy Carmen, która pojawia się obok Rosaliny. Chłopak przecina powietrze sierpem - najwidoczniej nie zdaje sobie sprawy, że nie rani dwóch dziewczyn. Zaczynają zawzięcie walczyć. Stal uderza o stal - czasami lecą złote ikry i spadają na kamienną pustynię. Rosalina zostaje lekko zraniona w rękę, czerwona ciecz leje się i wsiąka w jej ubranie. Ona nie pozostaje dłużna i zatapia lśniące ostrze w zgięcie kolana Robbiego.
- Ostatnie słowa? - słodzi szatynka i już ma wbić broń w jego serce, jednak Cara z okrzykiem ''NIEEEE!'' przewraca ją i tnie lewą rękę na oślep. Zaciskam wargi - nie może zginąć! Carmen ciągnie Carę za długie, rude włosy i rozcina jej policzek. Rose odnajduje przeciwnika i zaczyna go torturować aż słychać wystrzał armatni. Jego bliźniaczka zaczyna uciekać, a wtedy szatynka klęka i zaczyna płakać. Nie chcę, żeby popadała w depresje. Carmen błaga sojuszniczkę, żeby wracały, ale tamta nadal klęczy nad bezwładnym ciałem Robbiego. W końcu słychać kroki sojuszu Katlyn i ledwo wracają do obozowiska, gdzie ich opatrują.
Odchodzę od ekranu i słyszę, że na konto Silver wpływa dwadzieścia, a z Gordona, taką samą ilość, odejmują. Na ulicach Kapitolu jest jakoś mało osób. Zapewne wszyscy siedzą w domach i oglądają Głodowe Igrzyska. Cieszą się albo rozpaczają, że kolejny zawodnik odszedł z tego świata. Nagle rozbrzmiewa głos Doloroesa Dodermana, głównego komentatora Igrzysk.
- Kolejny trybut poległ. Zostało ich dwunastu, a, więc jeszcze trochę i wielki finał. Zapewne chcemy, żeby nasi trybuci pożyli trochę dłużej, a więc w centrum, przy największym ekranie, postawiliśmy urny, w których możecie głosować, czy odpuścić im jeden dzień bez krwi, czy chcecie krwi cały czas! Do zobaczenia i miejmy nadzieje, że ten oto Robbie Stewart z Jedenastego Dystryktu będzie spoczywał w pokoju.
Nagle na małych ekranikach sklepu pojawiają się kolejno trybuci i informacje o nich.
Silver Jones.
17 lat.
Dystrykt 1.
Łuk i strzały.
Gordon Richardson.
17 lat.
Dystrykt 1.
Topór, siekiera.
Rosaline Darkness.
17 lat.
Dystrykt 2.
Noże do rzucania ''Shuriken''.
Dave Blaze.
17 lat.
Dystrykt 2.
Włócznia, oszczep.
Zaprzestaje oglądania. Po co w ogóle im to jest? Kapitolińczycy są tacy płytcy, że oglądając Igrzyska tyle razy nie zauważyli czym walczą? Tak bardzo. Czuję, jak ktoś uderza mnie z pięści w ramię i śmieje się głośno.
- Cassie. O co chodzi? - pytam i patrzę na nią, jak na kompletną wariatkę.
- Cieszę się, że Rose go zamordowała. Był taką ciotą! Uważał się za lepszego chociaż był jednym z najsłabszych ogniw.
- Też jestem z tego powodu zadowolony. Jednakże jest jeszcze jego bliźniaczka, która na pewno będzie chciała się mścić.
***
Cara jest cała zapłakana. Łzy spływają po jej policzkach i wsiąkają w jasny piach.
- D-dlaczego o-on? - pyta między napadami płaczu.
- Bo ona to nędza. Gdyby ta marzycielka jej nie pomogła to już by nie żyła. Ale spokojnie... Odpłacisz się na niej. Osobiście tego dopilnuje. Będziesz ją torturować aż sama zginie z tak wielkiego bólu...
Robbie Stewart, Trybut z Jedenastego Dystryktu.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! Dzisiaj rozdział jest dużo krótszy, ale za to następny pojawi się szybciej, gdyż chcę nadrobić akcje dziejącą się tutaj do akcji dziejącej się na blogu o Rose. Jeszcze trzy takie krótkie rozdziały i będą dużo dłuższe. Obiecuje! :D